Przejdź do treści
Dolna część ciała osoby idącej z laską w parku. Jest to przykład podróży osoby niewidomej.MART PRODUCTION na Unsplash

Przedświąteczna gorączka trwa już w najlepsze. Kupujemy prezenty, przygotowujemy ulubione świąteczne specjały, stroimy choinkę i robimy wszystkie te drobne rzeczy, które wspierają ciepłą, magiczną atmosferę tych kilku zimowych dni. Dla części z nas oznacza to także wybranie się w dłuższą lub krótszą podróż. Dzisiaj więc chciałabym poruszyć ten aspekt świątecznych przygotowań z perspektywy osoby niewidomej.

Pakowanie

Walizka na kółeczkach, czy plecak? Oto jest pytanie. W przypadku osoby niewidomej dość niebagatelne. Odpowiedź zaś w głównej mierze zależy od tego, gdzie, na jak długo i z kim jadę. Zupełnie innymi kryteriami będę się bowiem kierować, gdy ruszam w trasę sama pociągiem, inaczej zaś odpowiem z perspektywy samochodowej podróży z grupą przyjaciół lub rodziną.

Gdy ruszam sama, skłonna jestem raczej zmniejszyć ilość bagażu. Ma to zasadniczo dwie przyczyny: po pierwsze, muszę wziąć pod uwagę, że nie mam zbyt wiele fizycznej siły. Po drugie zaś, biała laska ogranicza liczbę dostępnych rąk, w których mogę ponieść bagaże. 

Paradoksalnie, w przypadku podróży z większą ekipą też nie można przesadzać z objętością walizki, gdyż, jak często trafnie podkreślają moi znajomi, bagażnik nie jest z gumy. Dobrze więc, że mam raczej tendencje do minimalizmu, bo bez problemu udaje mi się ograniczyć liczbę absolutnie niezbędnych ubrańa i drobiazgów, które koniecznie muszę zabrać. 😉

Aspekt czasowy też ma dwa istotne parametry. Jeśli jadę na dwa lub trzy dni, spakuję się inaczej niż na dwa tygodnie. Przy krótkim wyjeździe wzrośnie też moja skłonność do zabrania plecaka, ponieważ jest łatwiejszy do przeniesienia. Oczywiście gdybym podczas krótkiej nawet podróży potrzebowała super eleganckich, formalnych ubrań na jakąś oficjalną galę, to zdecydowanie wygrywa walizka. 

Drugim parametrem czasowym jest jednak czas, w którym jadę. Gdy na przykład w okresie świątecznym zdarza mi się podróżować pociągiem, spodziewam się większej liczby współpasażerów w bardzo ograniczonej przestrzeni. Wtedy też raczej wygrywa plecak, ponieważ dużo łatwiej jest przejść korytarzem nie tocząc za sobą walizki. I w razie absolutnej konieczności można go po prostu trzymać w pociągu na kolanach.

Wyruszam w trasę

Ostatnio zdarzają mi się podróże pociągiem, skupię się więc głównie na tym aspekcie. W przypadku korzystania z usług PKP Intercity osoby niepełnosprawne, w tym niewidome, mogą skorzystać z asysty podczas podróży. W praktyce wygląda to mniej więcej tak:

  1. Najpóźniej dwa dni przed podróżą, zgłaszam poprzez formularz na stronie lub infolinię, że potrzebuję asysty. W ramach wypełnianej ankiety informuję, jakiej pomocy potrzebuję, na przykład pomocy w obrębie dworca lub wsparcia przy wsiadaniu i wysiadaniu z pociągu. Szybkie akcje podróżne raczej więc mi się nie przydarzą, bo zorganizowanie pomocy trochę trwa. Ponadto podaję na przykład informacje o ilości bagażu. Gdybym miała psa przewodnika, jego obecność także trzeba zawrzeć w ankiecie.
  2. Pojawiam się odpowiednio wcześnie w punkcie spotkania. Ponieważ usługa asysty w zakresie poruszania się po obszarze dworca jest dostępna tylko w większych miastach, dobrze jest wziąć poprawkę na tłok w tunelach i budynku oraz ewentualne komplikacje w zakresie zmian peronu. Warto też wziąć pod uwagę własne możliwości w zakresie przemieszczania się. W moim przypadku oznacza to zazwyczaj konieczność pojawienia się w umówionym miejscu mniej więcej na pół godziny przed planowanym odjazdem pociągu.
  3. Gdy poproszę o asystę w ramach poruszania się w obszarze dworca, w punkcie spotkania podchodzą pracownicy ochrony, którzy odprowadzają mnie na właściwy peron. Tam razem czekamy na przyjazd pociągu, by następnie przemieścić się do wskazanego wagonu. Przy drzwiach wagonu najczęściej dołącza do nas konduktor, więc beze mnie pociąg na pewno nie odjedzie 😉
  4. Konduktor wskazuje mi miejsce. W większości pociągów miejsca są opisane w alfabecie Braille’a, ale wsparcie konduktora czasami ułatwia dostanie się do niego, zwłaszcza gdy w wagonie panuje tłok.
  5. Po dotarciu do celu proces zostaje odwrócony. Zazwyczaj oznacza to, że konduktor wyprowadza mnie z pociągu, a na peronie czeka ochrona lub stęsknieni bliscy.

Czy zawsze mogę poprosić o asystę?

W przypadku połączeń regionalnych opcja ta niestety nie jest dostępna. Pozostaje mi więc skorzystać z uprzejmości współpasażerów lub przypadkowych przechodniów. Takich lokalnych podróży odbywam jednak stosunkowo niewiele, więc nie stanowi to specjalnego problemu. 

Aby zwiększyć moją samodzielność i rozumienie przestrzeni, nauczyciel orientacji przestrzennej dla osób niewidomych prowadził też ze mną zajęcia poświęcone poznaniu dworca kolejowego w moim miejscu zamieszkania. Nabyte w taki sposób umiejętności nie zawsze jednak sprawdzają się w obcym mieście, ponieważ w Polsce nie ma jednolitych standardów w zakresie dostosowywania przestrzeni publicznej do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, decyzje w tym zakresie pozostawiając w rękach samorządów lokalnych.

Podróże kształcą

Jako osoba niewidoma doświadczam samego procesu podróżowania z zupełnie innej perspektywy. Każda okazja do przemieszczania się po Polsce jest też doskonałym szlifierzem moich umiejętności komunikacyjnych. Uczę się bowiem nie tylko, jak w prosty sposób mówić o swoich potrzebach. Kontakt ze współpasażerami dostarczył także wielu historii i perspektyw, których nie poznałabym w innych okolicznościach. A ponieważ lubię słuchać i zadawać pytania, ludzie spotkani w pociągach naszkicowali dla mnie słowami bardzo wiele ciekawych, życiowych obrazów często zupełnie innych niż pejzaże malujące się za oknami pociągu.