Okiem niewidomego. Podsumowania i postanowienia
- Przejdź do artykułów z tagiem dostępność
- Przejdź do artykułów z tagiem dostępność cyfrowa
- Przejdź do artykułów z tagiem niepełnosprawni
- Przejdź do artykułów z tagiem niewidomi
- Przejdź do artykułów z tagiem okiem niewidomego
- Przejdź do artykułów z tagiem osoba niewidoma
Treść artykułu
Przedświąteczna gorączka trwa już w najlepsze. Kończymy projekty, szukamy prezentów dla najbliższych i przygotowujemy najpyszniejsze na świecie świąteczne potrawy. A wszystko po to, aby przez tych kilka dni w roku było nam, mimo zimy za oknami, odrobinę cieplej. Ponieważ jednak o tym aspekcie grudniowych działań pisałam już wcześniej, tym razem przyszło mi na myśl, aby poruszyć tematpojawiający się samoistnie tuż po tym, jak już rozdamy wszystkie prezenty, postawimy na stole świąteczne potrawy i… odpoczniemy odrobinkę gdzieś w międzyczasie. O czym mówię? O podsumowaniu kończącego się właśnie roku i postanowieniach na ten nadchodzący.
Od czego zacząć?
Niektóre osoby siadają z kalendarzem lub pamiętnikiem, przeglądają go, robią notatki, zapisują spostrzeżenia i wyciągają wnioski na przyszłość. Jedną z nich niewątpliwie był mój dziadek, który prowadził nasz kalendarz rodzinny. Zamieszczał w nim nie tylko ważne codzienne wydarzenia z kraju i ze świata czy temperaturę za oknami. Opisywał też, gdzie był, co zwiedził, kto z nas właśnie się urodził, komu z bliższej i dalszej rodziny wydarzyło się coś ważnego. Pamiętam, jak co roku tuż po Świętach dziadek siadał z kalendarzem i przygotowywał ten jeszcze niezapełniony, noworoczny, zaznaczając daty naszych urodzin, imienin, ślubów i innych ważnych rocznic,.
Podziwiałam dziadka za jego ogromną systematyczność, w końcu komu codziennie rano chciałoby się wstawać o określonej godzinie, aby sprawdzić temperaturę za oknem? Komu chciałoby się wklejać do kalendarza wycinki z gazet czy przepisywać co roku te wszystkie daty? Mnie zdecydowanie nie. Problem polega na tym, że dzięki temu dziadek miał prosty sposób na podsumowanie roku, a ja… No cóż, mnie czasami brakuje danych.
Sposoby na siebie czy na dane?
Dziadek był niewątpliwie mistrzem systematyczności. Ale co sprawiało, że był tak skuteczny? Znalazł sposoby na siebie, czy na dane, które zbierał? Zadałam sobie niedawno to właśnie pytanie. Stwierdziłam, że to bardziej produktywne niż złoszczenie się na siebie, że brakuje mi systematyczności.
Zauważyłam też, że dziadek stosował bardzo prostą taktykę, aby swój kalendarz codziennie uzupełniać. Cóż takiego robił? Zostawiał go stale w jednym miejscu. Kalendarz zawsze był otwarty na dzisiejszej dacie. A działający długopis leżał tuż obok lub wręcz na nim, aby zawsze był pod ręką. Sprawiało to, że dziadek mógł w każdej chwili podejść do swojego kalendarza i umieścić w nim szybką notatkę, wycinek z gazety lub otrzymaną właśnie kartkę z życzeniami.
Choć jako osoba niewidoma nie skorzystam raczej z papierowego kalendarza, zdecydowanie mogę zaczerpnąć z mądrości dziadka i zastosować niektóre z jego życiowych strategii. Co więc mogę zrobić? Oto sposoby na siebie, do których już dotarłam.
- Korzystam z najprostszych aplikacji. Jak już wspominałam w artykule na temat produktywności i wyznaczania celów, jestem absolutnym zwolennikiem prostoty rozwiązań. Dlatego moim pierwszym wyborem nie będą piękne aplikacje do prowadzenia cyfrowego dziennika zawierające miliony funkcji. Wręcz przeciwnie, skorzystam z najprostszego notatnika, który będę w stanie szybko otworzyć i zebrać wewnątrz niego kilka myśli. Chodzi o to, żeby samo otwarcie aplikacji i rozpoczęcie pisania zajmowało dosłownie sekundy. A także o to, żeby miliony funkcjonalności mnie nie przytłoczyły i nie przeszkadzały w zrobieniu tego, co naprawdę jest w tym momencie ważne, czyli pisaniu.
- Dane muszą być moje. Oznacza to, że wybiorę proste narzędzia tworzące pliki, które mogę pozostawić na swoim dysku, choćby w formacie markdown. Gdybym zmieniała aplikację, bo obecna nie będzie już wspierana, mój system notowania znacząco na tym nie ucierpi.
- Nie lubię zaczynać od białej kartki. Zauważyłam, że o ile w przypadku pisania artykułów czy raportów pusty dokument to doskonały pomysł, o tyle w pisaniu pamiętnika ta pustka mnie przytłacza. Jak z tego wybrnęłam? Korzystając z lokalnego modelu sztucznej inteligencji, z którym mogę prowadzić rozmowę. Nie sprawdza się to w każdej sytuacji, ponieważ sam sposób pracy lokalnego modelu powiązany jest bezpośrednio z mocą mojego laptopa. Pomaga mi to jednak poukładać myśli, zwłaszcza gdy zostawię AI dokładne instrukcje, że ma jedynie zadawać pomocne w danym kontekście pytania. Nie zawsze też na nie odpowiadam, ale czasami pomagają mi metodą nieoczywistych skojarzeń dotrzeć do źródła problemu lub skuteczniej rozsupłać poplątane myśli. A ponieważ taką konwersację mogę potem zapisać do pliku, mój pamiętnik z pewnością na tym nie ucierpi.
- Nie zawsze piszę w języku ojczystym. Albo może inaczej: prawie nigdy tego nie robię. Korzystanie z języka obcego pomaga mi zebrać myśli. Sprawdza się także przy omijaniu niektórych filtrów poznawczych. Dzięki temu dochodzę do ciekawszych wniosków, a moje refleksje szybciej prowadzą do rozwiązywania bieżących problemów lub po prostu do lepszego wglądu we własne wnętrze.
- Piszę też głównie na laptopie. Choć do telefonu oczywiście można podłączyć klawiaturę, nie zawsze pamiętam o zabraniu jej ze sobą lub naładowaniu. A pisanie na ekranie dotykowym z czytnikiem ekranu to długi i żmudny proces, którego zwyczajnie nie lubię.
Czas na podsumowanie
Jestem ciekawa wyników działania tej strategii pisania pamiętnika i zbierania danych o sobie. A ponieważ podsumowanie dopiero przede mną, niecierpliwie czekam na ten moment poświątecznej refleksji. I choć mój dziennik nie będzie tak prosty do przejrzenia jak kalendarz dziadka, jestem bardzo ciekawa, co przez ten rok nazbierało się w mojej komputerowej skarbnicy myśli.
A postanowienia noworoczne?
Nie zrobię żadnego. Obecny rok z jego wieloma zmianami pokazał mi, że tworzenie postanowień noworocznych w tradycyjny sposób zwyczajnie dla mnie nie działa. Dlaczego? Bo po prostu nie może być skuteczne. Gdy tworzyłam takie postanowienia w przeszłości, zazwyczaj koncentrowałam się na tym, co w życiu chciałabym naprawić lub ulepszyć. A poczucie, że coś nie działa, najzwyczajniej w świecie nie jest dobrym motywatorem.
Co więc zrobię w zamian? Pogratuluję samej sobie sukcesów. Pomyślę też z wdzięcznością o wszystkich tych, bez których nie mogłyby się one wydarzyć. Pochylę się także nad popełnionymi błędami i lekcjami, jakie wyciągnęłam z porażek i innych trudnych momentów. Ale bez potępienia, wstydu czy gniewu. Tak po prostu,w poczuciu akceptacji i wdzięczności za udzielone lekcje. Bo ta akurat strategia dobrze na mnie działa.
A czego spodziewam się po nadchodzącym roku? Wielu zmian, nie tylko tych technologicznych, ale przede wszystkim tych wewnętrznych, które zostaną ze mną na długo. I to właśnie takich doświadczeń, sukcesów i lekcji chciałabym życzyć również Wam na nadchodzący rok.
Barbara Filipowska
Audytor dostępności
Polecane artykuły
-
17.04.2024Akademia WCAG
WCAG 2.1 – Kryterium 3.1.2 – Język elementów (Poziom AA)
Dziś na tapet bierzemy drugie kryterium odpowiadające za język na stronie – WCAG 3.1.2 język elementów (poziom AA). Let’s start!…
-
23.08.2024Akademia WCAG
WCAG 2.2 – Kryterium 3.3.7 – Ponowny wpis (poziom A)
Dzisiaj na tapet bierzemy kryterium z zakresu WCAG 2.2! WCAG 3.3.7 Ponowny wpis (Poziom A). Mało mówi się o nim…
-
15.09.2023Akademia WCAG
WCAG 2.1. – kryterium 2.1.4 – Jednoznakowe skróty klawiszowe (poziom A)
Dzisiaj zajmiemy się kryterium 2.1.4 – jednoznakowe skróty klawiszowe (poziom A). Czy skróty pomagają nam w codziennym życiu? Większość z…