Przejdź do treści
Przykładowa mikrofala dla niewidomych, w białym kolorze, z przyciskami stoi na blacie.cottonbro studio z Pexels

Na rynku pojawia się coraz więcej sprzętów gospodarstwa domowego, które są dostosowane do potrzeb niewidomych. Kiedy poruszałam temat prac kuchennych, wspominałam już o niektórych z nich. Wówczas wymieniłam te najbardziej popularne i najprostsze, jak czujnik poziomu płynu, który informuje użytkownika o napełnieniu szklanki emitując odpowiedni sygnał dźwiękowy. Pisałam też o mówiącej wadze kuchennej, która ogłasza masę ważonych produktów kuchennych. Dostępne są jeszcze wagi łazienkowe lub chociażby mówiące zegarki na rękę.

A jak wygląda dostępność sprzętów bardziej zaawansowanych?

Spotykałam się z wieloma rozwiązaniami. Najczęściej kuchenki mikrofalowe, piekarniki lub pralki dostępne są przez aplikację mobilną. Byłoby to ułatwiające, gdyby sama aplikacja była dostępna cyfrowo, co raczej się nie zdarza.

Zdarzają się też urządzenia, które są w pełni udźwiękowione. Jedno z nich, to mówiąca mikrofala dla osób niewidomych, którą prezentuję na poniższym filmiku.

Jak działa to urządzenie?

  • Ogłasza wszystkie zmiany niezbędne do uruchomienia wybranego programu.
  • Posiada dwa tryby pracy: programy (jak na przykład wspomniane na filmiku rozmrażanie) oraz tryb wyboru mocy grzania i czasu pracy – standardowe działanie mikrofalówki.
  • Dodatkowo posiada wbudowany timer, który może działać bez włączania programu. Z mojego punktu widzenia to ogromna zaleta, bo nie muszę używać telefonu, aby ustawić timer na ciasto. Ten wbudowany w mój piekarnik jest dotykowy, więc całkowicie dla mnie niedostępny.
  • Przyciski nie odstają mocno, ale panel nie jest dotykowy, co dla osoby niewidomej jest sporym ułatwieniem.
  • Przyciski są dość mocno rozsunięte, co oznacza, że osoby z ograniczoną mobilnością też dadzą radę w nie przycelować. Nie wymagają też zbyt wiele wysiłku fizycznego, aby dany przycisk aktywować. Produkt adresowany jest bowiem nie tylko do osób niewidomych, ale także do osób starszych.

A jakie są największe wady takiego produktu?

  • W przypadku modelu, który prezentowałam, największą jego wadą jest niestety cena. W przeliczeniu, wraz z cłem, podatkami i transportem urządzenie kosztowało mnie około 2500 zł. Nie jest to mały wydatek i trzeba sporo pogłówkować, aby zmieścić go w domowym budżecie. Nie zawsze też podobne produkty dałoby się zamówić jako pomoce rehabilitacyjne z programów pomocowych (na przykład tych finansowanych ze środków PFRON), ponieważ istotne w programach tego typu jest, aby płatność dało się rozdzielić na dwie części. Trzeba też umieścić we wnioskach dokładną kwotę, a w przypadku walut innych niż nasza rodzima, nie jest to możliwe. Kursy wymiany mogą bowiem zmieniać się dość znacznie.
  • Drugą, z mojej perspektywy mniejszą, wadą jest fakt, że urządzenie nie posiada udźwiękowienia w języku polskim. Dla niektórych użytkowników (którym język obcy jest no… obcy) może to być dość kłopotliwe.

Dlaczego zdecydowałam się na mówiącą mikrofalówkę?

Głównie z powodu ogromnej oszczędności energii elektrycznej. Dzięki dokładnej kontroli mocy i czasu grzania, pozwala mi dużo skuteczniej podgrzewać lub rozmrażać rzeczy. Oczywiście sprzęt jest ze mną dopiero tydzień, więc sporo jeszcze eksperymentuję, ale i tak działa zdecydowanie bardziej przewidywalnie, niż urządzenia, których używałam wcześniej.