Przejdź do treści
Zbliżenie na dłonie trzymające naklejkę z angielskim napisem „I am a voter" co w tłumaczeniu oznacza „Jestem wyborcą".Edmond Dantès z Pexels

Tegoroczne wybory już za nami. Pomyślałam więc, że podzielę się refleksjami z głosowania z perspektywy osoby niewidomej.

Przed pójściem do urn

Gdybym przeprowadzała się do nowego miejsca, musiałabym prawdopodobnie wypełniać stosowne dokumenty odnośnie przeniesienia do innego obwodu lub zaświadczenie o uprawnieniu do głosowania pozwalające udać się do którejkolwiek komisji lokalnej. Na szczęście nie miałam takiej potrzeby, ale tutaj prawdopodobnie mogłabym natrafić na problemy. Nie wszystkie gminy przyjmowały lub wydawały tego typu dokumenty online. Z opowieści znajomych wiem jednak, że nawet wypełnienie wniosku online było dla nich praktycznie niewykonalne na telefonie, bo kompletnie nie dało się ogarnąć z czytnikiem ekranu pól typu „select”.

Słyszałam, że sprawdzenie, w którym lokalu wyborczym oddać głos także szwankowało. Aplikacja mObywatel miała z tym problemy, szczególnie tuż przed wyborami. Ale nie dotyczyło to tylko osób niewidomych. Mój obwód nie zmienił siedziby, ale niektóre w Bydgoszczy zostały przeniesione. Siła nawyku mogła więc zawieść niektórych mieszkańców, choć zmiany ogłaszano nawet przez płatne reklamy w mediach społecznościowych.

Drugą kwestią, której w tym roku nie musiałam zgłaszać (choć w poprzednich głosowaniach było to wymagane) jest potrzeba skorzystania ze specjalnej nakładki brajlowskiej umożliwiającej mi samodzielne postawienie krzyżyka w wybranym miejscu.

W dniu głosowania

Dotarcie do komisji wyborczej nie nastręczało problemów, ponieważ chodzę w to samo miejsce od lat. Nie jest to jednak przyjemna wyprawa, ponieważ do sali szkolnej, w której odbywa się zazwyczaj głosowanie, prowadzi kilkanaście schodów, a w budynku nie ma poręczy.

Następny krok, czyli podpisanie listy, zazwyczaj jest zabawny, ponieważ niewiele osób wie, w jaki sposób wskazać mi miejsce złożenia podpisu. Zaraz po wejściu w życie RODO były takie specjalne nakładki, które zasłaniały pozostałe wpisy, więc było odrobinę łatwiej. W podobnych sytuacjach używam też czasami nakładki do podpisywania – plastikowej ramki z wycięciem w środku, którą po prostu można nałożyć na wybrane miejsce dokumentu. Niestety w tej sytuacji się nie sprawdziła, ponieważ wycięcie na podpis jest za szerokie.

Znając już z lat poprzednich działanie procedury wyborczej oraz rozumiejąc, że nakładki brajlowskie nie dają możliwości odczytania nazwisk kandydatów z danej listy, przejrzałam sobie w Internecie dostępne opcje. Gdyby nie to, udałoby mi się odnaleźć daną listę, ale niekoniecznie osobę, na którą chcę głosować.

Dodatkowym utrudnieniem jest wielkość kart do głosowania, a co za tym idzie, nakładek brajlowskich również. A ponieważ są one nieco bardziej sztywne niż sama karta do głosowania, jest problem ze zmieszczeniem się na stoliku w kabinie do głosowania. Zwyczajnie był malutki, a sama karta ogromniasta.

A jak działa nakładka brajlowska? 

Najprościej rzecz wyjaśniając, jest to kartonowa lub plastikowa płachta, którą nakłada się na kartę wyborczą. Posiada ona wypukłe informacje w piśmie Braille’a, które umożliwiają wybranie listy wyborczej. Ponadto obok każdego numerka znajdującego się przy nazwisku kandydata nakładki mają otwór na postawienie krzyżyka. Jak więc widzicie, musiałam przyjść przygotowana, ponieważ nazwiska danego kandydata już nie było.

Ze wstawieniem krzyżyka też potencjalnie mogłabym mieć problem, gdyby karta przesunęła mi się wewnątrz nakładki. Ponadto wymiarowanie obu obiektów pozostawia spore wątpliwości, ponieważ obie rzeczy nie zawsze pasują do siebie dokładnie. Może to więc rzutować na ważność mojego głosu, ponieważ co do zasady powinien się znajdować wewnątrz przeznaczonego do tego obszaru.

Czy istnieją inne formy głosowania?

Słyszałam o rozwiązaniach typu głosowanie korespondencyjne. W pandemii chyba była taka możliwość. Jestem jednak nieufna wobec takich form, ponieważ co do zasady głosowanie jest tajne. I choć nie wstydzę się swoich wyborów, nie mam zwyczaju się z nimi ogłaszać.

Podsumowanie

Proces głosowania dla osoby niewidomej jest trudny i dość nieprzyjemny. Jestem ciekawa, co przyniosą następne lata i czy da się go jakoś uprościć. Z racji niedokładności działania nakładek brajlowskich, mam też pewne obawy o ważność swojego głosu. Mówiąc wprost, wolałam być pewna, że będzie ważny, więc skorzystałam z pomocy członka rodziny. Ale jeśli osoba niewidoma nie miała nikogo zaufanego, mogła pozostać w niepewności.